niedziela, 18 maja 2014

Rozdział II

Poinformowałam moją siostrę o wszystkim i była załamana tą wiadomością. W tym momencie wychodzę od mojej przyjaciółki. Po tym wypadku zostałam u niej na parę dni na noc, ponieważ nie mogłabym przebywać w tamtym domu-za dużo wspomnień. Jednak dzisiaj zdecydowała się tam pójść. Gdy weszłam wszystkie wspomnienia wróciły, a zwłaszcza te kiedy mój brat jeszcze żył. Był taki młody miał tylko 16 lat jak zginął, a ja 13. Zastanawiałam się czemu nigdy nie widzieliśmy jego ciała po śmierci. Ale nie czas na rozmyślanie o moim bracie który umarł 5 lat temu. Gdy weszłam chciałam zrobić porządek, lecz każdy, dosłownie każdy przedmiot przypominał mi ich. Chciała iść z powrotem do mojej przyjaciółki, jednak naszła mnie myśl. Przecież ona też ma swoje życie i nie mogę cały czas mieszkać u niej. Więc postanowiłam pójść się umyć i położyć spać do swojego pokoju. Gdy wyszłam z łazienki, owinięta ręcznikiem, położyłam go na łóżko i zaczęłam ubierać się w piżamę, gdy nagle przyszedł sms.


Kto mógł wysłać mi takiego smsa? Jeszcze z nieznanego numeru? Szybko odpisałam:

Już chciałam kłaść się spać gdy znów usłyszałam wibracje telefonu.

Dobra, teraz przestraszyłam się nie na żarty. Spojrzałam na okno. Przecież nie zasłoniłam rolet. Ale i tak, kto wysyłał by mi takie smsy? Chyba ktoś porządnie walnięty na głowę. Wyjrzałam przez okno, ale na ulicy nie było żywej duszy. Podniosłam głowę i zobaczyłam, że ktoś z domu na przeciwko mi się przygląda, jednak gdy na niego spojrzałam, od razu stamtąd poszedł i zgasił światło. Odchodząc od okna, pomyślałam, skąd ta osoba ma mój numer? Jednak nie chciałam już o tym myśleć. Roztrzęsiona i przestraszona tym co stało się chwilę temu poszłam spać.



Chciałam was tak bardzo przeprosić, że tak długo nie wstawiałam rozdziału. Jak nie sprawdzian, to trening, ja nie to, to konkurs z przyrody. i tak w kółko. Jednak teraz rozdziały będą teraz dodawane regularnie, oprócz tego tygodnia, ponieważ w poniedziałek wyjeżdżam ma wycieczkę i wracam dopiero w piątek. Mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba :)
Pozdrawiam ;)
P.S. Od następnego rozdziału akcja rozkręci się bardziej :D

CZYTASZ-KOMENTUJESZ

środa, 7 maja 2014

Rozdział I

*Perspektywa Natalie*
Biegłam przed siebie, nie patrząc na to czy potrącam ludzi. Odwróciłam się za siebie i zobaczyłam, że chłopak biegnie za mną. Niewiele myśląc weszłam do domu mojej przyjaciółki, która mieszkała dość blisko mnie. Otworzyłam drzwi i zsunełam się po nich.


Natychmiast przy mnie pojawiła się moja przyjaciółka Jenifer.
-O Boże, co się stało? -zapytała przerażona, jednak ja nie mogłam wydusić z siebie żadnego słowa. Nagle, ktoś zaczął szarpać za klamkę. Pierwsza myśl: ten facet musiał zobaczyć do jakiego domu wchodzę. Szybko wstałam, złapałam moją przyjaciółkę za rękę i razem pobiegłyśmy do jej pokoju. Jednak ona nie wiedziała o co mi chodzi. Bezgłośnie powiedziałam do niej " później ci wytłumaczę". Jednak sytuacja z dołu powtórzyła się u niej w pokoju. Dalej ktoś dobijał się do drzwi. Pełne przerażenia patrzałyśmy w tamtą stronę. Ktoś złapał za klamkę, na moment wstrzymałam oddech. Drzwi się otworzyły. A w nich stanęła mama mojej przyjaciółki.
-Cześć Jenifer. Natalie, słonko co się stało?- spytała patrząc na mnie. Przez moment się nie odzywałam, lecz za chwilę otrząsnęłam się z szoku, uświadamiając sobie, że wejść do domu, chciałam mama dziewczyny, a nie "ten" chłopak.
-Moi rodzice o...-zatrzymałam się na chwile- oni nie żyją- powiedziałam prawie szeptem, zastanawiają się czy one mnie usłyszały.
-Jak to?- powiedziała moja przyjaciółka. Opowiedziałam im całe zdarzenie, cały czas płacząc i opisałam tego chłopaka. Gdy mówiłam jak wyglądał, Jenifer patrzyła tępo w ścianę.
-Jenifer co się stało? - zacytowałam przyjaciółkę i jej mamę.
-Nie nic, nic.- jednak ja wiedziałam, że coś było nie tak.


****
Więc jest pierwszy rozdział. Stwierdziłam, że rozdziały będą krótsze, ale częściej dodawane. Bardzo chcę podziękować moim przyjaciółkom- Wiktorii i Natalii za to, że każdy rozdział wymyślają razem ze mną (Kocham was :* ). Wygląda to tak, one wymyślają razem ze mną ja ich pomysły będę pisać na blogu.
Więc dziękuję za wejście an mojego bloga. Zostaw komentarz nawet "fajne" i "głupie". Komentarze bardzo motywują do pisania :)
Pozdrawiam ;)

poniedziałek, 5 maja 2014

Prolog

Właśnie szłam do domu z imprezy od mojej przyjaciółki. Zastanawiałam się czemu moi rodzice w ogóle się mną nie interesują. Pracują w swojej własnej kancelari, wracają do domu ok. 22:00. W ogóle się nie widujemy. Kiedyś wszystko było normalnie, a teraz? Odkąd umarł mój brat są cały czas w pracy nawet tam nocują. Czasami się zastanawiam co by się stało gdybym zaginęła? Pewnie nic, byliby tak zajęci sobą, że by się tym nie przejęli. Z moich rozmyślań wyrwało mnie to, że dochodziłam do mojego domu. Zaczęłam pukać, ponieważ zapomniałam klucza. Złapałam za klamkę drzwi się otworzyły. Zdziwiło mnie to, że były otwarte. Moi rodzice zawsze je zamykali. Usłyszałam płacz mojej mamy i ojca kłócącego się z jakimś mężczyzną. Weszłam do salonu i zamarłam... Jakiś obcy facet przykładał mojemu tacie broń do głowy. Nie widziałam go, stał tyłem. Wiem tylko, że był to ktoś z burzą brązowych loków na głowie. Odwrócił się, spojrzał na mnie i wykrzyknął:
- Pożegnaj się ze swoją córeczką Nixon- powiedział, uśmiechając się do mnie. Potem usłyszałam strzał i rzuciłam się na ziemię z płaczem. Następnie wycelował w moją matkę i kolejny raz strzelił. Ja cała zapłakana i roztrzęsiona, wybiegłam na ulicę, zauważając, że morderca moich rodziców biegnie za mną.